Wzmacniacz lampowy a bezpieczenstwo



Masz problem? Zapytaj na forum elektroda.pl

Poprzedni Następny
Wiadomość
Spis treści
From: <glebokosci_at_nospam_poczta.onet.pl>
Subject: Wzmacniacz lampowy a bezpieczenstwo
Date: 27 Nov 2001 17:06:52 +0100


Czesc

Zamierzam zrobic wzmacniacz lampowy ze strony:
http://bg.awf.wroc.pl/~bryan/audio/wzm_sl_2.html

Niech mi ktos powie jak jest z bepieczenstwem uzywania czegos takiego ?
W elektronice grzebie sie od paru ladnych lat, ale unikalem lampowcow m.in. ze
wzgledu bepieczenstwa, teraz kusi mnie jakosc dzwieku...

Rozumiem, ze napiecie anodowe jest niebezpieczne, ale zalozmy ze przy montazu i
uruchamianiu zachowam starannosc. Jak to jest juz przy uzywaniu ? Czy napiecie
anodowe moze sie przedostac na wyjscie (i dostane po uszach, uszkodze drogie
sluchawki) badz wejscie (zalatwie odtwarzacz, przedwzmacniacz itp.) ? Jak sie
przed tym zabepieczac ?

pozdrawiam

Grzes

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

Poprzedni Następny
Wiadomość
Spis treści
From: "tom" <woytomas_at_nospam_poczta.onet.pl>
Subject: Re: Wzmacniacz lampowy a bezpieczenstwo
Date: Tue, 27 Nov 2001 17:41:23 +0100


Twoje obawy nie sa bezpodstawne, napiecia wystepujace w lampowcach moga
zabic "4x". Oczywiscie od Twojej starannosci i odpowiedzialnosci zalezy
bezpieczenstwo. Zwykle jednak nie sa to problemy przekraczajace umiejetnosci
dlubacza-amatora. O szczegoly na priv.

--
tom
"...i otarł się o wielki świat,
niczym maciora o gumofilce
gminnego inseminatora..."



Poprzedni Następny
Wiadomość
Spis treści
From: "Marek Niedoba" <sp9bqj_at_nospam_ka.onet.pl>
Subject: Re: Wzmacniacz lampowy a bezpieczenstwo
Date: Wed, 28 Nov 2001 06:29:25 +0100


Czesc !
Przede wszystkim nalezy po zalaczeniu a przed wsadzeniem rak do wenatrz w
celu zmian lutowania itp ROZLADOWYWAC kondensatory elektrolityczne w
zasilaczu.One powinny miec rownolegle wlaczone kondensatory rozladowujace
tzw bleedery blidery ale w wielu wzmacniaczach ich brak.Wtedy albo je tam
wlutuj przed pierwszym wlaczeniem albo przygotuj sobie zewnetrzny opornik na
przewodach, z jednen od strony masy podlaczony na stale /np przylutowany/ a
drugi przewod z haczykim , ktory mozesz powiesic na wyprowadzeniu
kondensatora po wylaczeniu wzmacniacza z sieci .
Kontroluj te wysokie napiecia miernikiem niz zaczniesz cis grzebac.
Te bleedery powinny miec wartosc taka duza by zbyt nie obciazac zasilacza i
tak mala z kolei by rozladowac te kondensatory w ciagu kilkudziesieciu
sekund.Musisz oczywiscie policzyc ich moc a nie jest mala.
Przy szeregowo laczonych kondensatorach el. powinno sie stosowac oporniki
wyrownujace napiecie na poszczegolnych kondensatorach i one spelniaja ta
role.
Nie wspomne juz o tym, ze wzmacniach napewno nie jest zasilany napieciem
bezpiecznym i powinien byc badz zerowany badz uziemiony.
pozdrawiam Marek

--
Marek Niedoba
E-mail sp9bqj_at_nospam_ka.onet.pl
on the air as SP9BQJ



Poprzedni Następny
Wiadomość
Spis treści
From: "Darek" <jasko-d_at_nospam_dwory.pl>
Subject: Re: Wzmacniacz lampowy a bezpieczenstwo
Date: Wed, 28 Nov 2001 13:50:43 +0100


Pozwole sobie poprawic kilka istotnych przekrecen

Czesc !
Przede wszystkim nalezy po WYLACZENIU a przed wsadzeniem rak do wenatrz w
celu zmian lutowania itp ROZLADOWYWAC kondensatory elektrolityczne w
zasilaczu.One powinny miec rownolegle wlaczone REZYSTORY rozladowujace
tzw bleedery blidery ale w wielu wzmacniaczach ich brak.

Rozumien, ze kolega sie przejezyczyl, ale w koncu chodzi o bezpieczenstwo
pozdr Darek



Poprzedni Następny
Wiadomość
Spis treści
From: Andrzej Zoltowski <andrzej_at_nospam_rmt4.kmt.polsl.gliwice.pl>
Subject: Re: DEKALOG bezpieczenstwa!
Date: Fri, 30 Nov 2001 13:40:10 +0100


MLODY ELEKTRONIKU!

TY, KTOREGO ZACZELO RAJCOWAC CIEPLO ROZGRZANYCH LAMP
i CIEPLO PRZETWARZANYCH przez nie IMPULSOW AKUSTYCZNYCH!

W tym swiecie wiekszosc ZDARZEN przebiega wedlug PRAW MURPHY'EGO.

Przyklady "czterokólkowe":

wpadnie Ci w bloto! Albo do kraty sciekowej :(((

i spalisz bezpiecznik, albo nieodizolowane narzedzie polozysz tak, ze zewrzesz
nim niezabezpieczony dodatni biegun akumulatora z masa!

do kontroli drogowej i kaza wymienic. A Ty jej nie bedziesz mial - bo
zapomniales uzupelnic zapas po poprzedniej wymianie.

awarie dystrybutora z bezolowiowa lub dojdziesz do wnioski, ze jeszcze
dojedziesz i wezmiesz "po korek". A kolejna stacja bedzie zamknieta. I staniesz
kilka km dalej. Albo nawet wczesniej: pomiedzy ta, ktora pominales a ta, do
ktorej zamierzales dojechac...

Ale tutaj co najwyzej zaplacisz mandat, puscisz wiache albo reka Cie zaboli od
machania zanim ktos "litosierny" odpali Ci piatke z kanistra (a wozi ktos
jeszcze cos takiego?)


W ELEKTRONICE WYSOKONAPIECIOWEJ PRAWO MURPHY"EGO moze Cie POZBAWIC ZYCIA!!!

Wiec PRZECZYTAJ, ZAPAMIETAJ I STOSUJ DEKALOG BEZPIECZENSTWA przy budowie albo
pracy ze wzmacniaczami lampowymi:

1/ wszystkie czynnosci "pod napieciem": pomiary, dotykanie elementow (np. czy
cos sie za mocno nie grzeje), wkladanie i wyjmowanie lamp, przemieszczanie
elementow (np.odgiecie jakiegos niesfornego rezystora) wykonujemy JEDNA REKA!!!
DRUGA ZAWSZE za PLECAMI albo w LEWEJ KIESZENI spodni!!!


2/ przed wymiana (wylutami) elementow WYLACZAMY ZASILANIE WZMACNIACZA. Mozna
wylacznikiem sieciowym ale najlepiej jest wyjac wtyczke z sieci!


3/ Po wylaczeniu zasilania ROZLADOWUJEMY elektrolity - zaczynajac zawsze od
tego, na ktorym jest najwyzsze napiecie. Bez ogladania sie czy sa blidery czy
nie - to niewazne! ZAWSZE REZYSTOREM!!!
Nie srubokretem ani kawalkiem drutu! Trzask i iskra moze czasami przestraszyc i
spowodowac nieprzewidziany ruch ciala.

Ja uzywam zawsze cylindrycznego (szkliwnego) ceramicznego rezystora 6k8/5W -
calego zafoliowanego rurka termokurczliwa - z dwoma kabelkami i krokodylkami na
koncach. Jeden do masy - drugi do punktow "goracych".

4/ NIE WLACZAMY wzmacniacza z WYJETYMI LAMPAMI albo bez KONTROLKI (lampki
wskazujacej, ze wzmacniacz jest pod napieciem) do sieci.

Po chwili mozemy zapomniec, ze wzmacniacz jednak jest zalaczony!!!

Zwlaszcza gdy zadzwoni telefon, albo ktos nas odwola "od stolu" na dluzszy
czas. Pamiec ludzka jest omylna i zawodna!!!

.
5/ NIE WLACZAMY NAPIECIA ANODOWEGO przy braku obciazenia zasilacza. Zwlaszcza
gdy w zasilaczu jest zastosowany mostek polprzewodnikowy!

Podskok napiecia anodowego w nieobciazonym zasilaczu moze nam "zalatwic"
elektrolity.
Albo znowu mozemy ... zupelnie zapomniec o tym, ze jednak sa pod napieciem!

Pamiec ludzka...et c.


6/ nie uruchamiamy ani stopnia mocy, ani calkowicie zmontowanego wzmacniacza
bez OBCIAZENIA WTORNEGO UZWOJENIA transformatora wyjsciowego!!!
Mogace sie pojawic przepiecia, o wartosci kilkakrotnie przewyzszajacej warosc
napiecia anodowego uszkodza albo nieobciazony transformator wyjsciowy albo
lampy mocy. A conajmniej "przestrzela " podstawke lub cokol lampy mocy -
zwlaszcza w EL34.

Obciazeniem zastepczym moze byc albo rezystor drutowy o mocy i rezystancji
zblizonej do zakladanego obciazenia, albo zwykla zarowka.
Ja stosuje zarowke 60W/220V.

Zarowka ma jeszcze te zalete, ze zaczyna "podzarzac sie" w przypadku
wystapienia oscylacji w.cz., ktorych nie wykaze ani kolumna glosnikowa ani
rezystor zastepczy.


7/ podlaczenie obciazenia do wyjscia wzmacniacza musi byc wykonane
przewodami o odpowiednim przekroju - solidnie przymocowanymi do gniazd
wyjsciowych lub zaciskow transformatora wyjsciowego.
Dobrym rozwiazaniem jest rownolegle przylutowanie do zaciskow uzwojenia
wtornego rezystora RDCO 470omow/5 -10W. Zabezpieczy to wzmacniacz przed
przepieciami w przypadku np. spalenia sie cewki glosnika podczas pracy.

Bo jak nie ... patrz pkt 6!!!


8/ nigdy nie zostawiamy wlaczonego (zwlaszcza w okresie wstepnego
wygrzewania) wzmacniacza bez nadzoru. Ani nie odchodzimy na dluzszy czas od
stanowiska montazowego pozostawiajac zalaczony do sieci i wzmacniacz i ...
lutownice! Takze transformatorowa.

Pamietam, jak omal nie skopcilem zawartosci blatu "biurka" po przypadkowym
zsunieciu sie transformatorowki i samoistnym nacisnieciu jej wylacznika.
Dobrze, ze pierwszy upalil sie grot. Ale i obudowa "kolby" stala sie tez cos
jakby mniej ergonomiczna... I ten smrod... :(((

9/ zadnej MALEJ DZIECIARNI, PSIARNI I KOCIARNI w pomieszczeniu gdzie montuje
sie wzmacniacz czy testuje go bez obudowy!!!

To jest takie LICHO, ktore nigdy nie spi!!! I zawsze nawinie sie pod reke,
kiedy nie potrzeba!

Zadnych walesajacych sie po stole montazowym, niepotrzebnych w tej chwili:
drutow, narzedzi, lamp - zazwyczaj jako pierwsza stlucze sie ta najcenniejsza
albo od pary :((( , naczyn z plynami i papierzysk!

Elementy gromadzimy najlepiej w plastykowych kuwetach a "chirurgie" w skrzynce
narzedziowej polozonej na bezpiecznym np. taborecie OBOK stolu montazowego.

Wzmacniacz - zwlaszcza podczas pomiarow pod napieciem - musi stac PEWNIE i
STABILNIE na stole. Bez podpierania go lampami, ksiazkami, jakimis luznymi
elektrolitami. Albo ukosnie o sciane.

Zadnej "gadki - szmatki" ze znajdujacymi sie jeszcze w pomieszczeniu innymi
osobami!
Dopuszczaniem, zeby "kibicowali", doradzali (zazwyczaj zle!), zagladali na rece

czy, nie daj Boze, pchali lapska do pracujacego sprzetu.

Tacy "zawracacze dupy" zazwyczaj tylko przeszkadzaja, a jak sie juz cos stanie
to zmyja sie po angielsku z niewinna mina...

Odstrasza sie takowych... dyskretnym zwarciem koncowek naladowanego do
wysokiego napiecia elektrolitu. Blysk i glosny trzask dziala natychmiastowo i
STUPROCENTOWO :))))) Oczywiscie nie nalezy potem zapomniiec o calkowitym
rozladowaniu takiego kondensatora. Zeby nie okazal sie "koniem trojanskim" .
Dla nas!!!


10/ ani "... zadnej (innej) rzeczy...":

PODPIJANIA (a zwlaszcza gorzaly i winska, a i piwa takze. Jak sie butelka albo
szklanka wywroci to ciecz zazwyczaj "siknie" na rozgrzane lampy, w bebechy
rezystorow i kondensatorow, albo na schemat. Rysowany odrecznie albo oryginalny
i pozyczony),

PODZERANIA (chipsy, ciastka. "O k...a, wlasnie macajac za kolejnym ciastkiem
zlapalem za grot rozgrzanej lutownicy"...),

PALENIA (Jezu, co tak dymi i skad ten smrod?).

PRACY SPOCONYMI DLONMI (Rany, ale to byl kop!!!)
Jesli masz tendencje do pocenia sie dloni: przed dluzsza praca z wysokimi
napieciami umyj rece i dokladnie wytrzyj suchym recznikiem. Potem rozetrzyj na
rekach odrobinke jakiegos antyperspirantu. Ale naprawde odrobinke.

OKULAROW na nosie w (Panie Boze bron) METALOWYCH OPRAWKACH!

Pamietam w praktyce serwisowej potworny "szlag" w jednym z naprawianych
lampowych Rubinow, gdy podczas pracy (JEDNA REKA - a jakze!) przy bloku
sygnalowym prawym zawiaskiem nausznika metalowych okularow dotknalem "czegos"
na bloku W.N. Szczesciem nie jestem mankutem: skonczylo sie wiec na solidnej
wiazance i ...czerwonym sladzie od calej oprawki na twarzy!!!

**********************

To sa metody wypracowane (i przetestowane na wlasnej skorze) przeze mnie w
kilkunastoletniej lampowej telewizyjnej praktyce serwisowej i w bez mala
trzydziestoparoletnim zajmowaniu sie "lampowka" (P.A.) jako taka.

Dlatego, zanim wezmiesz lutownice do reki i zaczniesz grzebac we wzmacniaczu
lampowym: PRZECZYTAJ, ZAPAMIETAJ I STOSUJ powyzszy DEKALOG!!!